Czas powołać jury, które wybierze i nagrodzi najbardziej piramidalny absurd w polskiej polityce
Niemiłościwie nam panujące partie od pewnego czasu wmawiają maluczkim, że wystarczy zmienić prezesa Narodowego Banku Polskiego, by niemal natychmiast zrobiło się nam znacznie lepiej. Zabrzmiało to przecież wyraźnie w wystąpieniu premiera Jarosława w stoczni - kolebce. Niemal codziennie politycy PiS zapowiadają, że wszystko zakwitnie, gdy bank centralny przejmie odpowiedzialność za wzrost produktu krajowego i za walkę z bezrobociem. Były, a kto wie, czy nie ponowny, koalicjant PiS od dawna twierdzi, że NBP ma pieniądze i tylko na złość odmawia przekazania rezerw dewizowych na rozwój gospodarki. Gdzie te cudowne lata 80., kiedy przy 30-procentowej inflacji uprzywilejowani kredytobiorcy płacili 8-10 proc. odsetek! Festiwal ignorancji ekonomicznej trwa i chyba czas już powołać jury, które wybierze i nagrodzi najbardziej piramidalny absurd prezentowany jako antidotum na Balcerowicza. Od pewnego czasu trwa także poszukiwanie takiego kandydata na stanowisko prezesa NBP, który by sprostał oczekiwaniom i stanowi wiedzy obecnego establishmentu, a przede wszystkim nie ulegał podszeptom jakichś wykształciuchów. Wszystko dotychczas wskazuje, że nie jest to przedsięwzięcie łatwe. Wymieniane w mediach nazwiska okazują się własnością osób dbających o swoją profesjonalną reputację i nieskłonnych do działań pod dyktando ignorantów.
Dobry pieniądz, głupcze
Klimat stworzony przez PiS dokoła osoby Leszka Balcerowicza i jego małżonki (a jakże!) jest jednak kolejną okazją do przypominania imponderabiliów polityki pieniężnej i finansów publicznych, których lekceważenie grozi fatalnymi konsekwencjami pieniądzowi i gospodarce. Do takich nienaruszalnych fundamentów należy dobry pieniądz. Pieniądz, w którym nie boimy się oszczędzać i kalkulować przyszłości. Miejmy nadzieję, że doświadczenie węgierskie ostudzi zapędy besserwisserów. Historia dowiodła, że polityka dbająca o stabilność pieniądza i niską stopę inflacji jest znacznie lepszą gwarancją wzrostu gospodarki niż sztuczny wzrost podaży pieniądza za pomocą machinacji emisyjnych, bud-żetowych i kredytowych. To tylko w pierwszej chwili zastrzyki pieniężne wywołują euforię bez natychmiastowego wzrostu cen. Ale pierwotny keynesizm odszedł do lamusa. Komputeryzacja i informatyzacja drugiej połowy XX wieku powoduje, że każda decyzja polityki pieniężnej jest dziś natychmiast przetwarzana przez podmioty gospodarcze na prognozy cen i decyzje dostosowawcze. To współczesna teoria racjonalnych oczekiwań zdezaktualizowała keynesizm, wskazując na inflacyjne efekty mnożnikowe błędnych decyzji polityki pieniężnej.
Czynniki rządowe różnych krajów od dawna usiłują wprzęgać politykę pieniężną w służbę na rzecz administracji i finansów publicznych. Na pozór nic przecież łatwiejszego, niż dostać pieniądze z banku centralnego na wydatki budżetowe. I właśnie dlatego konstytucje wielu krajów zakazują bankowi centralnemu udzielania kredytu rządom na finansowanie deficytu budżetowego. Na ten cel rządy muszą zaciągać pożyczki na rynku pieniężnym i kredytowym. Właśnie dla ochrony pieniądza banki centralne udzielają kredytów tylko bankom komercyjnym, a nie przedsiębiorstwom. Nie oprocentowany kredyt udzielany przez bank centralny rządowi w gospodarce scentralizowanej prowadził do utraty przez pieniądz jego elementarnych cech. Pamiętamy przecież jeszcze hiperinflację roku 1989 w wysokości 640 proc., i to przy pustych półkach. Bank centralny najlepiej pomaga gospodarce, gdy stopa inflacji jest niska i gdy dba o równowagę pieniężną i rynkową; gdy stabilność pieniądza sprzyja rzeczywistym sukcesom gospodarczym nie tylko na dziś, ale na jutro i pojutrze.
Podaż i pokrycie
Niestety, ciągle jeszcze nie brakuje kuriozalnych poglądów na gospodarkę, zarówno na skrajnej prawicy, jak i na skrajnej lewicy. Pojawiają się przecież jeszcze chwalcy gospodarki hitlerowskiej. Zapominają oczywiście o tym, że była to totalitarna gospodarka nierynkowa, w której kupiec szedł do obozu koncentracyjnego za podwyższenie ceny, w której fiskus potrącał znaczną część płac na "żelazne oszczędzanie" z wypłatą po zwycięskiej wojnie itd. Równie kuriozalne są wspomniane już żądania Samoobrony "uruchomienia" rezerw dewizowych, czyli strwonienia naszego wspólnego majątku. Ciągle trzeba tłumaczyć, że rezerwy dewizowe NBP to majątek, za który już zapłacono złotówkami. Jak długo mamy jeszcze tłumaczyć, że owe rezerwy dewizowe, a także suma udzielonych bankom kredytów i inne pozycje majątkowe to aktywa stanowiące pokrycie pasywów, zobowiązań pieniężnych NBP wobec społeczeństwa i gospodarki. Jak długo jeszcze trzeba będzie wyjaśniać politykom, co to jest podaż pieniądza, co się na nią składa i co jest jej pokryciem?
Dobry pieniądz, głupcze
Klimat stworzony przez PiS dokoła osoby Leszka Balcerowicza i jego małżonki (a jakże!) jest jednak kolejną okazją do przypominania imponderabiliów polityki pieniężnej i finansów publicznych, których lekceważenie grozi fatalnymi konsekwencjami pieniądzowi i gospodarce. Do takich nienaruszalnych fundamentów należy dobry pieniądz. Pieniądz, w którym nie boimy się oszczędzać i kalkulować przyszłości. Miejmy nadzieję, że doświadczenie węgierskie ostudzi zapędy besserwisserów. Historia dowiodła, że polityka dbająca o stabilność pieniądza i niską stopę inflacji jest znacznie lepszą gwarancją wzrostu gospodarki niż sztuczny wzrost podaży pieniądza za pomocą machinacji emisyjnych, bud-żetowych i kredytowych. To tylko w pierwszej chwili zastrzyki pieniężne wywołują euforię bez natychmiastowego wzrostu cen. Ale pierwotny keynesizm odszedł do lamusa. Komputeryzacja i informatyzacja drugiej połowy XX wieku powoduje, że każda decyzja polityki pieniężnej jest dziś natychmiast przetwarzana przez podmioty gospodarcze na prognozy cen i decyzje dostosowawcze. To współczesna teoria racjonalnych oczekiwań zdezaktualizowała keynesizm, wskazując na inflacyjne efekty mnożnikowe błędnych decyzji polityki pieniężnej.
Czynniki rządowe różnych krajów od dawna usiłują wprzęgać politykę pieniężną w służbę na rzecz administracji i finansów publicznych. Na pozór nic przecież łatwiejszego, niż dostać pieniądze z banku centralnego na wydatki budżetowe. I właśnie dlatego konstytucje wielu krajów zakazują bankowi centralnemu udzielania kredytu rządom na finansowanie deficytu budżetowego. Na ten cel rządy muszą zaciągać pożyczki na rynku pieniężnym i kredytowym. Właśnie dla ochrony pieniądza banki centralne udzielają kredytów tylko bankom komercyjnym, a nie przedsiębiorstwom. Nie oprocentowany kredyt udzielany przez bank centralny rządowi w gospodarce scentralizowanej prowadził do utraty przez pieniądz jego elementarnych cech. Pamiętamy przecież jeszcze hiperinflację roku 1989 w wysokości 640 proc., i to przy pustych półkach. Bank centralny najlepiej pomaga gospodarce, gdy stopa inflacji jest niska i gdy dba o równowagę pieniężną i rynkową; gdy stabilność pieniądza sprzyja rzeczywistym sukcesom gospodarczym nie tylko na dziś, ale na jutro i pojutrze.
Podaż i pokrycie
Niestety, ciągle jeszcze nie brakuje kuriozalnych poglądów na gospodarkę, zarówno na skrajnej prawicy, jak i na skrajnej lewicy. Pojawiają się przecież jeszcze chwalcy gospodarki hitlerowskiej. Zapominają oczywiście o tym, że była to totalitarna gospodarka nierynkowa, w której kupiec szedł do obozu koncentracyjnego za podwyższenie ceny, w której fiskus potrącał znaczną część płac na "żelazne oszczędzanie" z wypłatą po zwycięskiej wojnie itd. Równie kuriozalne są wspomniane już żądania Samoobrony "uruchomienia" rezerw dewizowych, czyli strwonienia naszego wspólnego majątku. Ciągle trzeba tłumaczyć, że rezerwy dewizowe NBP to majątek, za który już zapłacono złotówkami. Jak długo mamy jeszcze tłumaczyć, że owe rezerwy dewizowe, a także suma udzielonych bankom kredytów i inne pozycje majątkowe to aktywa stanowiące pokrycie pasywów, zobowiązań pieniężnych NBP wobec społeczeństwa i gospodarki. Jak długo jeszcze trzeba będzie wyjaśniać politykom, co to jest podaż pieniądza, co się na nią składa i co jest jej pokryciem?
Więcej możesz przeczytać w 42/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.